Dawno już nie haftowałam maków, właściwie nigdy nie haftowałam maków na medalionach.
Te pierwsze nie były przecież wyszywane tylko tekstylne. Chciałam zobaczyć, jak będą wyglądały wyszyte i popełniłam te właśnie, ale....
Wydały mi się jakieś blade i mało wyraziste więc przeleżały sporo czasu w ciemnym kącie (jak wszystkie inne, które uważam za nieudane).
A kiedy już mi przeszła złość i rozczarowanie, podkolorowałam łąkę zieloną farbą (kultową dla mnie) o której pisałam już TU.
No i ta wersja zadowoliła mnie dużo bardziej. Na tyle żeby maki ujrzały światło dzienne.
Miałam rację?